Tu pojawiam się ja - wykonałem program, którym połączyłem ze sobą dwa różne systemy, dzięki czemu dane z tysięcy faktur, z jednego programu, w kilka minut, były księgowane i dekretowane w drugim, bez konieczności ręcznego ich „wklepywania”.
Wierzcie mi, że podziękowanie z ust właściciela owej Firmy – informatyka z resztą - przyjąłem z prawdziwą dumą - pamiętam, że moje EGO sięgnęło wówczas chyba zenitu ;). - któż z nas nie jest łasy na pochlebstwa, prawda? No prawda, a jakże.
Wykonałem, jak wszyscy twierdzili - rzecz niemożliwą. Wynagrodzenie, jakie otrzymałem za miesiące pracy w żadnym stopniu nie zrekompensowało mojego zaangażowania - wówczas jeszcze nie wiedziałem, że dzięki temu nie stracę mojego Klienta - pasja, jak już wspominałem, to nie zawsze pieniądze.
Informatyką zainteresowałem się z chęci poznania czegoś nowego. Wraz z wiekiem i doświadczeniem zainteresowanie przerodziła się w kolejną pasję - nie zawsze wszystko, co robimy, musi się przekładać na finanse, choć bez nich trudno byłoby realizować tak pasje, jak i marzenia.
Tak więc, jako specjalista od sprzętu Hi Fi, wkrótce zacząłem pisać programy, łączyłem je ze sobą - pozwólcie, że wspomnę o pewnym epizodzie z tym związanym.
Kiedy byłem . . . nie, nie - nie "małym chłopcem hej" , a młody i śliczny - teraz jestem już tylko . . . "staruszkiem" ;) , jeden z Klientów oświadczył. że rezygnuje z moich usług i zatrudnia „inną” firmę.
Firma ta dostarczyła sprzęt, oprogramowanie, a na etapie wdrożenia okazało się, że błędnie rozpoznała temat w zakresie potrzeb, póki co jeszcze „mojego”, Klienta i omal nie podziękowano jej za współpracę.